🎴 Co Mówi Biblia O Chodzeniu Do Kościoła

Wersety Biblijne o Pieniądzach. «. UBG. Wasze postępowanie niech będzie wolne od chciwości, poprzestawajcie na tym, co macie. Sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani nie opuszczę. Hebrajczyków 13:5 zaufanie materializm dług. Łatwo zdobyte bogactwo zmniejsza się, a kto je gromadzi swą ręką, pomnaża je.

Na to pytanie starał się odpowiedzieć znany ewangelizator Ralph Martin, gość drugiej Konferencji Wiary. Duch Święty pomaga odkryć powszechne powołanie do świętości, Kościół jako komunię miłości i zrozumieć dar Pięćdziesiątnicy – te trzy wątki zawarte w liście apostolskim Jana Pawła II na nowe tysiąclecie „Novo millennio ineunte” stały się osią trzech konferencji, które w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego 22 listopada wygłosił Ralph Martin, amerykański pionier Odnowy, ewangelizator, filozof, teolog, konsulator Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji. Mówca, za encykliką Jana Pawła II „Redemptoris missio”, przytoczył definicję nowej ewangelizacji, której celem jest „pełne i szczere przylgnięcie do Chrystusa i jego Ewangelii”. – Ewangelizacja nie oznacza działań, które mają sprawić, że więcej ludzi przyjdzie na Mszę św. i zaangażuje się w życie parafii. Nowa ewangelizacja ma pomóc ludziom podjąć decyzję o osobistym oddaniu życia Jezusowi i staniu się jego uczniami – mówił R. Martin. Uczestnicy Konferencji Wiary wzięli także udział w panelach dyskusyjnych i modlitwie uwielbienia. Gościem następnego spotkania, które odbędzie się w maju 2015 r., będą autorzy książki „Odbudowana, czyli jak przebudzić wiernych i dotrzeć do zagubionych”. « ‹ 1 › » oceń artykuł Ten rodzaj jest jednak potraktowany w Biblii bardzo pobieżnie. Przypomnę tylko, że o tym zanurzeniu mówił Jan Chrzciciel m in. w Mt 3: 11. To, o co tu chodzi wyjaśnia Jan w 12 wersecie tego rozdziału: „On ma w swojej ręce wiejadło i wyczyści swoje klepisko, i zgromadzi swoją pszenicę do spichlerza, a plewy spali ogniem nieugaszonym. Do kogo kaznodzieja powinien głosić? Niedawno zdjąłem z półki kilka książek o głoszeniu i odkryłem, że to pytanie jest rzadko zadawane. Kaznodzieje zdają się być znacznie bardziej zainteresowani szlifowaniem swojego kaznodziejskiego kunsztu. Są jednak tacy, którzy zajmują się tematem „do kogo głosić” i wtedy zazwyczaj koncentrują się na dwóch kategoriach odbiorców: osobach spoza kościoła i postmodernistach. James Emery White, rektor seminarium Gordon Conwell i pastor Kościoła Mecklenburg Community w Charlotte w stanie Południowej Karoliny, powiedział pewnego razu, że zdecydowanie celuje w niewierzących. W wywiadzie z 1999 roku, ujął to w ten sposób: Kościół Mecklenburg jest kościołem ukierunkowanym na osoby poszukujące, który powstał [po to by]… docierać do osób nienawróconych. Poprzez „ukierunkowany na poszukujących”, mam oczywiście na myśli to, że sposoby nawiązywania kontaktu są stworzone z myślą o osobach spoza kościoła. Na przeróżne sposoby próbujemy nawiązać kontakt z tymi, którzy poszukują, a także próbujemy pomóc stać się aktywnymi poszukiwaczami, tym którzy nas odwiedzają. Ponieważ nie każdy spoza kościoła jest poszukującym[1]. Ponieważ kazanie jest jednym z owych “sposobów nawiązywania kontaktu”, White poszedł za przykładem osób takich jak Bill Hybels, Bob Russell czy Rick Warren, którzy odcięli się od innych kaznodziejów, po to by głosić głównie do osób poza-kościelnych[2]. Inna grupa autorów podkreśla znaczenie głoszenia do postmodernistów. Były pastor, Brian McLaren, przyznaje, że rozważanie nad postmodernistyczną awersją do widowiskowości i szczegółowych analiz, wraz z jej dążeniem do autentyzmu i narracji zaczęły wpływać na jego głoszenie w 2001 roku. Obecnie autentyczność i narracja są kluczowe w jego głoszeniu[3]. Dwa powyższe przykłady budzą w niektórych z nas niepokój. Kiedy kaznodzieja posuwa się zbyt daleko w próbie dostosowania się do swoich słuchaczy, wówczas treść samego przesłania staje się zagrożona, jak ma to miejsce zarówno w kościołach nastawionych na poszukujących (ang. seeker-friendly churches) jak i tych z Ruchu Rozwoju Kościoła (ang. Emergent Churches). Niemniej, kaznodzieje głoszą do realnych osób; osób poza-kościelnych, postmodernistycznych, i takich jakich tylko sobie możemy wyobrazić. Wyzwaniem jest więc, by zastanowić się nad wszystkimi kategoriami ludzi zasiadającymi w ławkach naszych zborów. Celem tego artykułu jest właśnie próba dokonania tego. Sugeruję, aby pastorzy głosili swoje kazania z myślą o trzech kategoriach ludzi. Głoś do nienawróconych Zawsze dobrze jest mieć świadomość obecności niechrześcijan na niedzielnym nabożeństwie, nawet gdy zbór jest mały i niechrześcijanie są raczej nieobecni. Mój kościół nie jest duży, ale wciąż zakładam, że ktoś z zasiadających w ławkach może nie znać Chrystusa. Niektórzy z nich to nominalni chrześcijanie, którzy być może wyznali Chrystusa i od lat uczęszczają do zboru, ale nadal potrzebują nowego narodzenia, aby otrzymać prawdziwe życie. Inni natomiast to zadeklarowaninie chrześcijanie, którzy zostali zaproszeni na nabożeństwo przez członków kościoła. Jeszcze inni przyszli do nas z ulicy w odpowiedzi na kościelną ulotkę, biuletyn, stronę internetową czy po prostu szyld budynku. Innymi słowy, niechrześcijanie będą obecni. Co wtedy? Wyjaśniaj ewangelię Odpowiedzialnością kaznodziei jest klarownie przekazać ewangelię podczas wykładania Bożego Słowo. Paweł napisał: „Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu” (Rzym. 10:9-10). Jesteśmy przecież sługami ewangelii. Ewangelia nie musi brzmieć tak samo w każdym kazaniu. Ale bez względu na to jak zostanie przedstawiona, pastor powinien spojrzeć na dany fragment pytając: “W jaki sposób tekst ten wskazuje na ewangelię?” Nawet niewierzący potrafią rozpoznać różnicę pomiędzy kazaniem skoncentrowanym na ewangelii, a kazaniem, w którym ewangelia jest po prostu doklejona na końcu. Mój kościół znajduje się w pobliżu seminarium, i wielu mężczyzn kształcących się na pastorów często zadaje pytanie: “Czy ewangelia musi być w każdym kazaniu?”. Odpowiedź brzmi “tak” z co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że ewangelia stanowi sedno każdego tekstu Pisma począwszy od Księgi Rodzaju do Księgi Objawienia. Po drugie, ponieważ osoby nienawrócone muszą wiedzieć, co oznacza “ustami swoimi wyznać, że Jezus jest Panem i uwierzyć w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych.” (Chrześcijanie także muszą słyszeć to na okrągło, aby wzrastać w wierze!). Nawet jeśli niewierzący słyszał już ewangelię dziesiątki razy, to Bóg po raz kolejny postawił go przede mną – dzisiaj, kiedy zwiastuję Słowo. Zatem, pragnę, by ewangelia po raz kolejny rzuciła wyzwanie jego pojmowaniu świata, grzechu i zbawienia. Wyjaśnianie ewangelii jest jedną z najważniejszych rzeczy, które mogę robić jako pastor. Głoś ekspozycyjnie Pastorzy, którzy są świadomi obecności niechrześcijan, najbardziej im się przysłużą nauczając ekspozycyjnie. Niechrześcijanie chcą wiedzieć dlaczego wierzymy w to, w co wierzymy. Ponieważ nasza doktryna i życie opierają się na Bożym Słowie, to najlepiej przysłużymy się niechrześcijanom kierując ich uczciwie, wiernie i jasno do Pisma Świętego, tak jak robimy to wobec chrześcijan. Istnieje obecnie nurt wśród autorów i przywódców kościelnych, głoszący, że umysł postmodernistyczny – w kościele i poza kościołem – reaguje najlepiej na “kazanie narracyjne”. Twierdzą, że ludzie chcą słuchać opowiadań. W porządku, lubię opowiadania. Głoszenie ekspozycyjne powinno przedstawiać niewierzącym fabułę Biblii, która z kolei prowadzi do fabuły Bożego postępowania wobec ludzkości, a to prowadzi do fabuły ich własnego życia. Pastorzy powinni uwzględniać historię całego Pisma Świętego podczas głoszenia ekspozycyjnego, tak by ukazać swoim słuchaczom “pełen Boży obraz”. Tak wygląda głoszenie ukierunkowane na poszukujących![4] Ten sam nurt głosi, że postmodernistyczny umysł ceni sobie autentyczność. W porządku, ja też lubię autentyzm. I jest to znakomity powód, by głosić ekspozycyjnie. Jednak skupmy się mniej na formie, a bardziej na przekazie: Co powiedział Jezus? O czym prorokował Izajasz? O czym pisał Paweł? I co odpowiedzi na te pytanie mają wspólnego z nami dzisiaj? Tego właśnie potrzebują pojawiające się w naszych zborach osoby nienawrócone – niewzruszonej prawdy biblijnej. To czy ostatecznie się zgodzą z tą prawdą pozostaje między nimi a Bogiem; ale to, co głosimy nie podlega dyskusji[5]. Wychodź naprzeciw nienawróconym Jest wiele rzeczy, które możemy zrobić, aby nasze kazania były ewangelizacyjne. Instruowanie, że wielkie i małe cyfry dzielące fragment oznaczają rozdziały i wersety będzie pomocne dla osób spoza kościoła. Podobnie, pomocna będzie zachęta do korzystania ze spisu treści w Biblii. Jakże pocieszające będzie to dla odwiedzającego nasz kościół niewierzącego, zwłaszcza jeśli wszyscy wokół raczej szybko odnajdują Księgę Abdiasza! Przemyślane wstępy do kazań także pomogą zbudować most dla niewierzącego poprzez wyjaśnienie znaczenia tekstu, z którego będziemy głosić. Na przykład, w ostatnią niedzielą Wielkanocną głosiłem z Ewangelii Łukasza 5:33-39, gdzie faryzeusze są zdumieni tym, że uczniowie Jezusa nie poszczą. Jezus odpowiada na ów zarzut, zauważając, że goście weselni przecież nie poszczą kiedy obecny jest oblubieniec, po czym opowiada im przypowieść o wlewaniu nowego wina do starych bukłaków. Zatytułowałem to kazanie: “Czy chrześcijanie są szczęśliwsi?” To wprowadzenie było okazją do wyjaśnienia, że prawdziwą, trwałą, zmieniającą życie radością jest przebywanie w obecności zmartwychwstałego Oblubieńca, Jezusa Chrystusa. Czy dla chrześcijan ten wstęp też był pomocny? Mam taką nadzieję. Jednak te dwie lub trzy minuty postrzegałem jako szczególną okazję, aby dotrzeć także do nienawróconych, którzy mogli potrzebować dodatkowych wyjaśnień, dlaczego gromadzimy się wokół Słowa Bożego. Wszystkie te “drobne” praktyki również wpływ na cały zbór. Kiedy wierzący dostrzegają, że kazalnica jest przyjazna dla osób niewierzących, chętniej przyprowadzą swoich nienawróconych znajomych. Błędne jest myślenie, że bycie skoncentrowanym na ewangelii oznacza brak wrażliwości na obecność poszukujących. Głoś do nawróconych Tak bardzo jak ważne jest głoszenie do nienawróconych, tak też podstawowym zadaniem kaznodziei w Dniu Pańskim jest głoszenie do chrześcijan. Jego zadaniem jest budować lokalny kościół; a zadaniem kościoła jest słuchać, być gotowym i chętnym to poddania się Chrystusowi jako głowie kościoła. Ludzie nawróceni to nasza podstawowa grupa odbiorców. Dlatego też, w moich kazaniach, mam na uwadze przede wszystkim nawróconych. Jak zatem kaznodzieja powinien przemawiać do chrześcijan? Napominaj i koryguj chrześcijan Wiemy od Jana, że grzech jest stale obecny w życiu wierzącego: “Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego” (1 Jana 1:10). Jan wiedział, że wierzący będą kuszeni, aby umniejszać swój grzech i, wywyższając znaczenie uświęcenia, zapierać się Pana. Ponadto, Paweł napisał, “Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości” (2 Zatem, kiedy pasterz głosi do chrześcijan, prawda Słowa Bożego bezwzględnie napomni i skoryguje. Żaden pastor nie chce być znany z podcinania skrzydeł chrześcijanom. Jednak wierność Słowu Bożemu wymaga od człowieka, aby w odpowiednim czasie upomniał. Jest to jeden z powodów, dla których powołanie do głoszenia nie powinno być podejmowane pochopnie. Bycie wiernym temu zadaniu wymaga od nas, abyśmy na każdy tekst Pisma spojrzeli, pytając: “W jaki sposób ten fragment napomina lub jakie wyzwanie stawia chrześcijaninowi?”. Czy rzuca wyzwanie z powodu braku modlitwy, plotkarstwa, a może bałwochwalstwa? Odpowiedź na te pytania może dotyczyć twojego zboru, albo odnosić się do wszystkich chrześcijan ogólnie. Tak czy inaczej, głoszenie bez napominania i korygowania nie jest w pełni biblijne. Umacniaj i zachęcaj chrześcijan Całe szczęście, że głoszenie do osób nawróconych jest czymś więcej niż tyko strofowaniem i korygowaniem. Jego celem jest także umocnienie i zachęta wierzących poprzez Słowo Boże. Wierzący jest całkowicie zależny od Słowa. Jak powiedział Jezus: “Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Ew. Mat. 4:4; V Mojż. 8:3). Oznacza to, że gdy chrześcijanin przychodzi, aby wysłuchać kazania, chce być posilonym życiodajnymi słowami. Oczywiście wierzący może karmić się Słowem Bożym stale w ciągu tygodnia, ale to właśnie głoszenie odgrywa kluczową rolę dostarczając duchowego pokarmu. Rozważmy Tytusa 1:1-3, gdzie Paweł opisuje, jak życie wieczne objawia się w Słowie Bożym właśnie poprzez głoszenie. Chrześcijanie są karmieni i umacniani poprzez słuchanie kazań. Pytanie jakie należy zadać przy każdym tekście brzmi: “W jaki sposób ten tekst Biblii pokrzepia, utwierdza lub zachęca chrześcijanina? Niewiele prawd jest bardziej zachęcających w mojej służbie głoszenia niż to: Kościół gromadzi się, ponieważ potrzebuje życia, które daje głoszone Słowo. Nie gromadzi się, ponieważ potrzebuje mnie! To jest po prostu zadanie, które mi zlecili, przygotowanie duchowego pokarmu. Cóż za przywilej móc być używanym przez Boga, aby pokrzepiać, posilać, budować i nauczać Jego lud poprzez głoszenie Jego Słowa! Uświęcaj i umacniaj chrześcijan Boży Syn modlił się, by dzieci Ojca były uświęcone i bardziej podobne do Chrystusa. Jezus wiedział, że Jego naśladowcy będą znosić wszelkiego rodzaju cierpienia i pogardę z powodu przyjęcia Jego Słowa (Ew. Jana 17:14), ale nie modlił się o to, by zostali zabrani z tego świata. Przeciwnie, modlił się, by byli uświęceni. W jaki sposób chrześcijanie mogliby stać się bardziej święci? Jezus modlił się: “Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą” (Ew. Jana 17:17). Boże przesłanie jest tym, co uświęca Boże dzieci. Chrześcijanie stają się święci przez pojmowanie oraz stosowanie w swoim życiu Dobrej Nowiny i całego Pisma (por. 2 Tym. 3:17). Święte Słowo jest tym, co czyni Boży lud świętym. Oczywiście, uświęcenie jest przede wszystkim dziełem Boga. To On działa w życiu wierzącego ( Hebr. 13:20-21), i który zapewnia, że chrześcijanie mają wszystko to, czego potrzebują, by przynosić Bogu chwałę i cześć. To właśnie ma miejsce, kiedy pociąga On swoich świętych, aby się gromadzili i słuchali prawdy Jego Słowa. Nie dziwi więc, że wtedy są oni pobudzani do “miłości i dobrych uczynków” ( ma wspaniałe możliwości bycia używanym w życiu grzeszników, aby ich wzmacniać w codziennym chodzeniu z Chrystusem. W Psalmie 1, błogosławiony człowiek, który ma upodobanie w Zakonie Pana, jest przyrównany do drzewa zasadzonego nad strumieniami wód, silnego drzewa wydającego owoc. Nie jest trudno zrozumieć tę analogię. Chrześcijanin jest owocny i silny, kiedy jest karmiony i rozkoszuje się Zakonem Pana. Rolą kazań jest prowadzenia chrześcijan do rozmyślania nad Bożym Prawem. Pomimo, iż to nie kaznodzieja czyni ludzi ubłogosławionymi (na szczęście jest to zależne od Boga i Jego Ducha!), to został mu dany wielki przywilej karmienia Bożego ludu Bożym Słowem. Kaznodzieja może być niczym te strumienie wód, kiedy wiernie przekazuje Boże Słowo i wzmacnia to drzewo – tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. W odróżnieniu do księgowego, który sprawdza bilans księgowy pod koniec miesiąca lub od prezesa, który obserwuje rozwój firmy, kaznodzieja może nigdy nie ujrzeć rodzących się owoców, zmieniającego się życia, poruszonego serca. Choćby to była najlepiej wykonana praca, jaką pastor może wykonać, nie da się jej zmierzyć po tej stronie nieba. Owoców tej pracy nie da się zebrać do koszyka. Niemniej jednak, te owoce tam są. Głoszone Słowo Boże, dzięki Bożej łasce, uświęca i wzmacnia grzesznika, przygotowując go do Bożego dzieła łaski. Pobudzaj chrześcijan do wzrostu Uczniowie muszą wzrastać w zrozumieniu i interpretacji Pisma. Mają tendencję do beztroskiego przyjmowania kazań, inaczej niż robili to Berejczycy z Dziejów Apostolskich 17, którzy badali to, co słyszeli, żeby upewnić się, czy jest to prawda. Rzetelne głoszenie ekspozycyjne będzie rzucać wyzwanie uczniowi Chrystusa, sprowokuje do myślenia i zbadania. James W. Alexander, krytykując płytkie kazania, powiedział kiedyś, W takich kazaniach znajdziemy wiele wartościowych prawd biblijnych, wiele oryginalnych i poruszających ilustracji, wiele zdrowych argumentów, ostre napominanie i wielką moc. Same w sobie, rozpatrywane jako głoszenie zza kazalnicy, wydają się nie mieć najmniejszych zastrzeżeń; jednak jako ekspozycja Pisma, są dosłownie niczym. Nie wyjaśniają żadnych trudności w zrozumieniu przesłania natchnionych autorów Pisma; nie ukazują szerszej perspektywy, w której tekst jest osadzony; mogą być powtarzane przez całe życie i nie wnosić żadnego pożytku w kształceniu nawyków zdrowej interpretacji w zgromadzeniu. Kazania, które stanowią wyzwanie i powodują wzrost chrześcijan, nie muszą być zawiłe lub trudne do zrozumienia (takie głoszenie, tak czy inaczej byłoby niewłaściwe i bezcelowe!). Niemniej jednak kazania, które rzucają wyzwanie i powodują wzrost chrześcijan są efektem pracy człowieka, który ciężko pracował nad tekstem Biblii. Pastor, który przeznacza swój czas na przygotowanie kazania wręcz nie musi stawiać pytania: “W jaki sposób ten fragment rzuca wyzwanie lub pobudza chrześcijan do wzrostu?” – taki bowiem jest charakter Bożego Słowa, że jest ono skuteczne do osiągnięcia Bożych celów (Ks. Izajasza 54:10,11). Dzięki wysiłkom kaznodziei, zbór odbierze nagrodę. To jest owoc wiernej pracy kaznodziei. W naszym kościele staramy się być wierni Pismu, bez względu na to, czy głosimy z kilku wersetów, czy też z całej księgi na przestrzeni kilku tygodni, jak ostatnio to zrobiłem głosząc z Księgi Hioba. Po raz pierwszy od kilku lat, do kościoła przyłączają się studenci, ponieważ głoszone Słowo rzuca im wyzwanie do wzrostu. Od pewnego starszego małżeństwa usłyszałem ostatnio, że lubią przychodzić, ponieważ podczas obiadu mogą prowadzić duchowe dyskusje na temat kazania. Nie sądzę, by można było powiedzieć, że świetnie sobie radzimy z komunikowaniem się ze światem, i że moje zwiastowanie jest nadzwyczaj ekscytujące. Widzimy, że wciąż wiele możemy się nauczyć. Ale dzięki Bożej łasce otwieramy Boże Słowo – a to jest ekscytujące i zmienia życie! Chrześcijanie poszukują głoszenia, które jest wierne Słowu, co oznacza, że obejmuje ono napomnienie i korektę, pokrzepienie i zachętę, uświęcenie i wzmocnienie, stanowi wyzwanie i daje wzrost. Skoro już omówiliśmy zwiastowanie do niechrześcijan i chrześcijan, może się wydawać, że jest to naturalne miejsce na zakończenie. Jednakże kaznodzieja musi być wrażliwy na jeszcze jedną kategorię odbiorców: członków kościoła. Głoś do zboru jako całości W większości zborów, największą część zgromadzenia stanowią mężczyźni i kobiety, którzy złożyli zobowiązanie wobec tego miejsca, służby, oraz wobec siebie nawzajem. Czy to powinno mieć znaczenie podczas zwiastowania? Myślę, że tak. Paweł opisał zgromadzenie świętych w Kolosach jako “trzymających się głowy, z której całe ciało, odżywiane i spojone stawami i ścięgnami, rośnie wzrostem Bożym” (Kol. 2:19). To nie byli jacyś uczniowie, ale byli to uczniowie osadzeni w zborze w Kolosach, wzrastający dzięki Bożemu działaniu. W Kolosan 3:15-16, Paweł kontynuuje, “a w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele; a bądźcie wdzięczni. Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości nauczajcie i napominajcie jedni drugich przez psalmy, hymny, pieśni duchowne, wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych”. Zauważ, że Paweł zwraca się do tego lokalnego kościoła jako do jednego ciała i przypomina im, aby byli zjednoczeni przez Słowo Chrystusa. Będzie to miało miejsce, gdy będą gromadzić się razem jako zbór, aby wspólnie śpiewać Słowo i słuchać głoszonego Słowa. Paweł nie zwraca się tutaj do chrześcijan jako do indywidualnych chrześcijan, ale jako do członków konkretnego zboru. Stali się jednością nie ze względu na bliskość geograficzną, ale dlatego, że Słowo Chrystusa zamieszkało w nich, gdyż dzielili tę samą naukę i to samo napominanie. Podlegali jednemu autorytetowi, ponieważ uznali Chrystusa jako swoją Głowę. To samo dzieje się w lokalnym kościele dzisiaj, a jednym ze sposobów zapewnienia jedności wśród jego członków jest zwiastowanie Słowa Bożego. Jan Kalwin zwrócił na to uwagę, opisując urząd kaznodziei. Kaznodzieja jest tym, który wnosi jedność w ciele. Wypowiadając się na temat jedynej nadziei kościoła, jedynego Pana, jedynej wiary i chrztu – o czym mówi List do Efezjan 4 – Kalwin napisał: W tych słowach Paweł pokazuje, że służba mężczyzn, których Bóg używa w zaprowadzaniu ładu w kościele, jest istotnym spoiwem łączącym wierzących w jedno ciało (…). Sposób, w jaki On [Bóg] działa jest następujący: Bóg rozdziela dary Kościołowi poprzez przywódców, i tak przejawia swoją obecność pośród zboru, używając mocy Swojego Ducha, i tak zapobiega bezcelowości i bezowocności. W ten sposób święci doznają odnowienia, a ciało Chrystusa jest zbudowane. W ten sposób wzrastamy we wszystkim ku Temu, który jest Głową, i jednoczymy się ze sobą. W ten sposób wszyscy jesteśmy doprowadzeni do jedności w Chrystusie, i tak długo, jak kwitnie proroctwo, przyjmujemy Jego sługi i nie odrzucamy Jego nauki. Ktokolwiek próbuje pozbyć się tego wzorca porządku kościelnego lub pogardza nim jako mało ważnym, przyczynia się do niszczenia Kościoła[6]. Dlaczego mielibyśmy przykładać tak dużą wagę do członków kościoła jako wspólnoty, podczas gdy tak wiele kościołów rośnie, przykładając większą wagę do ludzi niebędących członkami? Ponieważ Biblia przykłada dużą wagę do osób, które są częścią lokalnego kościoła, tak jak to widzimy w listach Nowego Testamentu. Chrześcijaństwo polegało na wspólnym życiu ludzi różnego pochodzenia, których wspólną wartością była ewangelia – to był kościół. Prowadziło to do radykalnych wniosków. Jak pisał Paweł: „I jeśli jeden członek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki; a jeśli doznaje czci jeden członek, radują się z nim wszystkie członki” (1 Kor. 12:26). To społeczność, która „zakasuje rękawy” i angażuje się w życie innych. Biblijne zwiastowanie powinno regularnie odnosić się do chrześcijan nie tylko jako do jednostek, ale jako do tych, którzy złożyli zobowiązanie wobec siebie nawzajem w konkretnym lokalnym ciele. Patrz na każdy tekst Biblii pytając: „W jaki sposób ten fragment odnosi się do naszego życia jako wspólnoty wiary?”. Odnoszenie się jedynie do członków zboru, może wydawać się dziwne, ale jakże pociągająca byłaby wizja takiego kościoła, zarówno dla osób spoza kościoła jak i dla tych chrześcijan, którzy raczej flirtują z kościołem zamiast faktycznie się w niego zaangażować. Pastor okazuje uznanie dla tych chrześcijan, którzy przyłączyli się do zboru, a co ważniejsze, zwracając się do nich bezpośrednio podczas kazania, okazuje swoją miłość do Bożego Słowa, które ich zjednoczyło. Wnioski Gdy zastanawiam się nad pytaniem: „Do kogo powinien głosić kaznodzieja”, to zgadzam się ze słowami Petera Adama, duchownego w kościele St. Jude w Carlton w Australii, który napisał: „Jeśli jesteśmy sługami Boga i Chrystusa, i sługami Jego Słowa, to wówczas powołaniem kaznodziei jest bycie także sługą Bożego ludu”[7]. Tak, uważam, że kaznodzieja powinien być wrażliwy na ludzi spoza kościoła. Jeśli jednak skupimy się wyłącznie na nich, to przesłanie Biblii może zostać zatracone albo rozwodnione do tego stopnia, że lud Boży stanie się niedożywiony. Nie jest to miły widok. Tak, ważne jest, aby głosić do ludzi spoza kościoła, ale jeszcze ważniejsze jest, aby przede wszystkim skupić się na chrześcijanach i pamiętać o wielkiej wartości regularnego przemawiania do tych wierzących, którzy zobowiązali się wobec lokalnego kościoła. [1]“Preaching to the Unchurched: An Interview with James Emery White in Preaching with Power: Dynamic Insights from Twenty Top Communicators, ed. Michael Duduit (Grand Rapids, MI: Baker Books, 2006), 227.)[2]Preaching to the Unchurched: An Interview with James Emery White” in Preaching with Power: Dynamic Insights from Twenty Top Communicators, ed. Michael Duduit (Grand Rapids, MI: Baker Books, 2006), 230[3]Preaching to Postmoderns: An Interview with Brian McLaren” in Preaching with Power: Dynamic Insights from Twenty Top Communicators, ed. Michael Duduit (Grand Rapids, MI: Baker Books, 2006), 126-27[4]Pomocą w dostrzeżeniu fabuły Biblii, kaznodzieje ekspozycyjni mogą skorzystać z następujących książeczek: The Symphony of Scripture: Making Sense of the Bible’s Many Themes (1990) Marka Stroma; God’s Big Picture: Tracing the Storyline of the Bible (2002) Vaughana Robertsa; oraz Gospel and Kingdom dostępnych w The Goldsworthy Trilogy (2000)[5]Zobacz: Rozdział Marka Devera o kaznodziejstwie ekspozycyjnym w książce Dziewięć cech zdrowego kościoła (FEWA)[6]John Calvin, The Institutes of the Christian Religion, ed. Toney Lane and Hilary Osborne (Grand Rapids, MI: Baker Book House, 1986), 245[7]Peter Adam, Speaking God’s Words: A Practical Theology of Expository Preaching (Downers Grove, IL: InterVarsity Press, 1996), 130 Tłumaczenie: Wierni SłowuKorekta: Ewangelia w Centrum

Napisał to w swojej książce „O modlitwie. Listy do Malkolma”. W oczach Lewisa czyściec wydaje się być skromnym przygotowawczym krokiem przed naszym wejściem do wieczności. Biorąc pod uwagę Biblię, to 1 Koryntian 3:10-15 jest najczęściej podawanym na to biblijnym dowodem. Czytamy tam, że „Dzieło każdego będzie jawne.

Biblia niezależnie od wszystkich ludzkich poglądów i wyobrażeń, przedstawia Kościół, jako tajemnicę niegdyś ukrytą w Bogu, a obecnie już ujawnioną i po części realizowaną (por. Ef 1,9). Zrealizowaną po części, gdyż grzech nie został jeszcze całkowicie usunięty z życia i dopóki on istnieje, ten świat nieustannie będzie zbierał obfite żniwo. Kościół jest także ogniskiem miłości, w którym znajdują ludzie światło, przebaczenie i łaskę "ku chwale majestatu Bożego" (por. Ef 1,14). 1. Terminologia Termin Nowego Testamentu na określenie Kościoła — ekklesia, jest wiernym przekładem terminu starotestamentalnego — qahal. Obydwa terminy pod pewnymi względami zawierają tę samą treść, chociaż też różnią się zasadniczo. Obydwa zatem mówią o społeczności wierzących, będącym świętym zwołaniem, dokonującym się z inicjatywy samego Boga, w celu oddania Mu należnej czci i zbawienia człowieka. Samo zaś święte zwołanie, tak w Starym, jak w Nowym Testamencie odbywa się na gruncie Przymierza, ujawnia zbawczą wolę Boga, oraz Jego działanie w historii zbawienia. Natomiast Izrael spod Horebu był zgromadzeniem na gruncie Prawa-Dekalogu, które uświadamiało Izraelitom stosunek ojcowski Boga do ludzi. Nadto z woli Stwórcy, lud musiał przejść jeszcze długą drogę wielu doświadczeń oczyszczenia swej wiary i postawy, poznania inicjatyw Boga, by przygotować się, jako lud — społeczność do zawarcia nowego Przymierza, już o zasięgu powszechnym na gruncie ludzkiej natury, w osobie Jezusa Chrystusa. Izrael Boży Nowego Testamentu (por. Ga 6,16) jest zgromadzeniem ludu w oparciu o jedyne i niepowtarzalne Prawo Miłości — odzwierciedlające życie w Bogu, ludem czasów ostatecznych — eschatologicznych, ludem mesjańskim — Bogu na własność przeznaczonym, środowiskiem zbawczym. Termin Izrael Boży użyty w Nowym Testamencie zawiera w sobie ideę powszechnego powołania do zbawienia, nie wyłączając Starego Izraela. Przedstawiona powyżej terminologia niesie ze sobą ważne idee, a mianowicie idee ciągłości historii zbawienia, której zarówno przed Chrystusem, jak i po Chrystusie, autorem i wykonawcą jest sam Bóg, wezwawszy do współpracy człowieka. Skoro mowa jest o wezwaniu człowieka do współpracy nad zbawieniem świata to trzeba zaznaczyć, że Jahwe objawiał swoją wolę przez patriarchów i proroków, a w tych ostatecznych czasach objawił ją przez swego Syna. W społeczności zapoczątkowanej przez Jezusa Chrystusa, zgodnie z obietnicą Boga, dokona się zbawienie świata, a grzeszna ludzkość, zatem wszyscy ci, którzy nie odrzucą woli Boga, zostanie przywrócona w Chrystusie do stanu dzieci Bożych. Nowy Testament zna jeszcze rozróżnienie między Kościołem, a Synagogą. Synagoga to "Izrael według ciała" (por. 1 Kor 10,18), który nie uznał w Jezusie z Nazaretu Mesjasza, a tym samym pozbawił się wszystkich darów, które zostały dane ludziom w Odkupicielu. Od momentu odrzucenia Mesjasza "Izrael wedle Ducha" (por. Kol 1, — Kościół zajął miejsce Synagogi. Kościół zatem stał się spadkobiercą wiary Abrahama (Rz 4,1-25) oraz proroków (Hbr 11). Do Abrahama i jego potomstwa z wiary odnoszą się dane pierwsze obietnice. W Kościele zaś, z nadmiaru miłości Boga do ludzi, została nam dana pełnia Objawienia w Chrystusie (por. Kol 1,19-20) oraz zbawienie. Kościół, chociaż niejednokrotnie nie jest tak postrzegany, będąc znakiem sprzeciwu wobec świata, jest jedyną, prawdziwą i pełną perspektywą istnienia, życia i działania wszystkich ludzi. Zauważyć należy jeszcze, że społeczność Kościoła nie jest prostą, historyczną, kontynuacją ludu Starego Przymierza, gdyż Izrael posiadał Objawienie częściowe, a historia zbawienia była ciągle otwarta. Kościół otrzymał w Chrystusie pełnię Objawienia (por. Ef 1,23), a historia zbawienia dobiegła kresu. Nadto Izrael był ludem obietnic Bożych, podczas gdy Kościół jest ludem spełnionych obietnic, ludem ożywczego tchnienia łaską, ludem darów Ducha Świętego. 2. Zapowiedzi Starego Testamentu Grzech pierworodny ludzi w Raju wśród szkodliwych dla nich skutków spowodował zniszczenie pierwotnej jedności i powszechne rozproszenie. Wydarzenie wieży Babel unaocznia nam to rozdarcie, w którym ludzkość utraciła światło Boże, niezdolna była do znalezienia wspólnego języka — języka miłości, niezdolna była również do samodzielnego pokonania rozdarcia grzechem, egoizmem, samowolą oraz do przezwyciężenia autonomii w istnieniu na skutek oderwania się od Boga. Pierwotny plan Boga względem ludzkości, aby ta mogła istnieć w jedności i pokoju, cieszyć się powszechną wolnością i miłością oraz owocami nieśmiertelności, plan który został ludzkości zakomunikowany przez samego Boga został odrzucony co spowodowało nieodwracalną tragedię i przyniosło ze sobą śmierć. Odtąd ludzkość zaczęła swoją egzystencję w mroku — co oznacza brak poznania prawdy o Bogu, człowieku a także świecie, oraz w cieniu śmierci — a więc bez żadnej perspektywy osiągnięcia Królestwa Bożego (por. Iz 8,23; 9,1). Bóg jednak jest Bogiem wiernym, nie porzuca dzieła, które rozpoczął, ani myśli którą powziął. Nie zmienił też swoich planów by ludzkość doprowadzić do jedności ze sobą. Dlatego też postanowił sam przemówić do serca ludzkości i osobiście przybyć, by zrealizować zamierzoną jedność i ponownie obdarzyć ludzkość życiem (por. Iz 40, 2-3). Zmiany domagała się logika zła, którą wprowadził Adam z podpuszczenia szatana, logika przez którą zatriumfowała nienawiść, przemoc i pycha, a ludzkość zaczęła unikać swego Stwórcy. Ten tragiczny koniec przyjaźni z Bogiem domagał się ze strony Tegoż nowej inicjatywy, nowego początku, nowego stworzenia, ponownego wprowadzenia rozproszonej ludzkości do jedności z Bogiem i między sobą. Ponowne przybycie Boga do ludzkości dokonuje się stopniowo, etapami, stopniowo też ujawnia On swój zbawczy plan, bowiem związane jest to z przedziwną pedagogią Bożą mającą na celu wychowanie człowieka, przysposobienie sobie ludu doskonałego, wrażliwego na Jego głos i Jego wolę. To wychowawcze działanie rozpoczyna Stwórca w czasach patriarchów. Najpierw powołuje Abrahama, dając mu obietnicę potomstwa i "nowej ziemi", w sensie nowej sytuacji w przeciwieństwie do tej, w której aktualnie się znajdował. Zawiera z nim także przymierze na gruncie zaufania i wiary. Abraham zapoczątkowuje powrót ludzkości do ziemi, którą wskaże sam Bóg i zmieni ten bolesny proces wygnania z Raju na drogę powrotu. Bóg odsłania stopniowo swój plan, pragnie uczynić z Abrahama ojca narodów, sam zaś stać się ich Bogiem (por. Rdz 17,2-8). Podobnie objawia się Jahwe innym patriarchom, lecz czyni to najczęściej w miejscach, gdzie są budowane ołtarze ku Jego czci. Tak więc na tym pierwszym etapie kontakt z Jahwe, jako odpowiedź na ujawnianie zbawczych planów, odbywa się przy pomocy kultu. Kontaktuje się z ludźmi poprzez wybrane i powołane do tego jednostki. Następny etap historii zbawienia rozpoczyna Przymierze Synajskie zawarte podczas wędrówki "ludu niewoli" egipskiej do ziemi obiecanej. Bóg za pośrednictwem Mojżesza powołuje sobie lud, który sam kształtuje i któremu objawia jednoznacznie swoją wolę: "jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów ... królestwem kapłanów i ludem świętym" (Wj. 19,5-6). Stwierdzenie przez Jahwe, że ma to być lud święty i kapłanów oznacza nową jakość więzi między Bogiem, a ludem powołanym. Nowa jakość zaś wyrasta z jednej strony z osobistej obecności Boga w ludzie, w postaci obłoku lub słupa ognistego oraz ze zobowiązań podjętych na rzecz tego ludu; z drugiej strony z nadanego Prawa-Dekalogu do przestrzegania którego został zobowiązany sam lud Przymierza. Mimo przybywania Boga do "Namiotu spotkania" oraz ustalenia kultu, którym lud czci swego Prawdziwego Pana sytuacja ta nie jest stała, a jedynie przejściowa. Arka Przymierza, jak i "Namiot Spotkania" mają wartość symbolu obecności Najwyższego, natomiast prawdziwą świątynią, w której zamieszkuje Bóg jest lud wybrany, gdyż: "mieszka pośrodku synów Izraela i jest im Bogiem" (Wj 29,45-46), bowiem to On zawarł Przymierze i nadał Prawo. Jeżeli ten lud był święty i kapłański zarazem to właśnie tylko dlatego, że zamieszkał w nim Święty Bóg. Po okresie Sędziów i braku pełnego zjednoczenia Izraela oraz niedoskonałego jeszcze kultu, Bóg zapowiada wieczyste Przymierze z rodem Dawida. Za pośrednictwem proroka Natana zapowiada, że odtąd obiera sobie siedzibę na Syjonie i że z tego miejsca będzie dalej realizował swój zbawczy plan. Odtąd zbudowana przez ludzi Świątynia, a zaakceptowana przez Jahwe, stanie się stolicą rządów Boga w Izraelu i miejscu jego przebywania. Życie ludu Izraela przybiera odtąd charakter teokratyczny, a kult opiera się o formy zorganizowane i zewnętrzne. Obecność transcendentnego Boga w Izraelu cechuje suwerenne i wolne działanie nie pozbawiające ludzi ich natury i wolności. Jest to więc obecność duchowa oparta na znakach i zorganizowanej instytucjonalności zapowiadająca bosko — ludzki charakter Kościoła wraz ze sprawowanym w Nim kultem. Poza obraniem sobie siedziby na Syjonie Bóg zapowiada Dawidowi coś niezwykłego, oto zawrze z potomkiem Dawida przymierze oparte na wzajemnej miłości, na relacji osobowej, gdzie Bóg: "będzie mu Ojcem, a On będzie mi synem" (por. 1Krn 1,12). Choć ten drugi aspekt Przymierza z Dawidem nie jest jeszcze w czasach proroka Natana całkowicie jasny, stanie się taki dopiero po spełnieniu się tajemnicy Wcielenia, to jednakże zapowiada już nowe Przymierze sięgające ludzkiej natury, jedności nierozerwalnej i stałej, bosko-ludzkiej, zagwarantowanej w osobie Jezusa Chrystusa. Obecność Boga, która budziła respekt właściwy, a niejednokrotnie lęk ludu, była także przez dłuższe okresy zapoznawana. Kult uległ rytualizacji i formalizacji, przybierał także formy pogańskie, a więc antykultu. Stąd też prorocy będąc "biczem" w ręku Boga, chłostali lud słowem i karą (na przykład działalność proroka Eliasza) usiłując go oderwać od ofiar jedynie materialnych, pustego i jałowego kultu, bożków pogańskich, wzywając do nawrócenia i "przemiany serca". Jedynym i niepowtarzalnym doświadczeniem, rejestrującym kompleksowe przeżycie klęski, to wiek VI przed narodzeniem Chrystusa, określany okresem niewoli babilońskiej. Naród Izraela, a zarazem i państwo przestały istnieć. Okupant zniszczył Jerozolimę i wiele innych miast. Świątynia ograbiona i spalona przestała istnieć. Zaginęły również znaki mówiące o obecności Boga, zwłaszcza Arka Przymierza. Olbrzymia większość ludności, włącznie z dynastią Dawida została deportowana. Mędrcy Izraela stawiali sobie pytanie, dlaczego Bóg Przymierza do tego dopuścił? Poszukując rzetelnej odpowiedzi z własnej woli, a także za natchnieniem Jahwe zrozumieli najpierw to, co jest historyczne i ich własną winę. Będąc niewiernymi Przymierzu posunęli się za daleko, gdy chcieli Bogu odebrać inicjatywę zbawczą i przejąć ją w swe ręce. Prorocy, także współczesny im Jeremiasz powtarzali nieustannie, że to Bóg jest wybawicielem jeśli się jemu zaufa. Ale przyszła także i pogłębiona refleksja, wskazująca, że lud ten mimo niewoli nie przestał być ludem Pana, a Przymierze jest nadal aktualne (Ezechiel). Wreszcie uświadomili sobie, iż Bóg prowadzi ich w kierunku królestwa Ducha, które na pewnym etapie jest związane ze strukturami instytucjonalnymi i ziemskimi, by ostatecznie przejść w królestwo eschatologiczne, wolne od wszelkich struktur doczesnych. Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że w okresie poprzedzającym przyjście Chrystusa, pełniej dojrzewa myśl o życiu przyszłym i zmartwychwstaniu. W sytuacjach zagrożenia i okupacji, jak na przykład za czasów Machabeuszy, Izraelici podejmują walkę o wyzwolenie i niepodległość narodową i państwową, jednakże motywem powstania i walki nie są już tylko względy społeczno-polityczne, ale przede wszystkim religijne. Podstawowym dążeniem jest odrzucenie pogańskiego kultu i proponowanego synkretyzmu religijnego oraz powrót do Przymierza z Jahwe, do oczyszczenia świątyni i prawowitego kultu. Niezależność narodowa jest o tyle pożądana, o ile pozwala zachować wiarę w prawdziwego Boga i otworzyć drogę do życia wiecznego. Sam Bóg zaś absolutnie transcendentny nie ogranicza swej obecności do Jerozolimy, Syjonu, czy Reszty Izraela. Zapowiedzi proroków o powołaniu nowego ludu, zgromadzonego ze wszystkich krajów, wyposażonego w "nowe serce i nowego ducha" (Ez 36,24-27), na gruncie powyższych doświadczeń Starego Testamentu stały się bardzo bliskie Izraelitom. Z tym nowym ludem, Bóg zawrze wiekuiste Przymierze pokoju, zamieszka pośród niego na stałe, gdzie "Bóg będzie ich Bogiem, oni zaś Jego ludem"(por. Ez 37,27), a kult będzie sprawowany w sprawiedliwości i prawdzie. 3. Nowy Testament o Kościele Kościół rozpoczął swoje istnienie poprzez Paschę Chrystusa, w której "przechodzi" On z rzeczywistości ziemskiej do domu Ojca. Oznacza to, że na ziemi jest On w stanie pielgrzymowania, że nie osiągnie w doczesności wyznaczonej mu pełni. Otrzymał zaś w Chrystusie perspektywę, nad realizacją której stale pracuje, a jest nią Królestwo Boże. Dlatego też nie mamy stałego miejsca na ziemi, ale oczekujemy objawienia się chwały Synów Bożych. W zmartwychwstaniu Chrystus napełniony Duchem, który daje nowe życie, wypełnił wszystkie obietnice Starego Testamentu i stał się nowym stworzeniem. Wprawdzie już we Wcieleniu Chrystus zjednoczył w jednej osobie Bóstwo i Człowieczeństwo, jednakże trzeba było, aby ustanowił środki, którymi są ofiara i moc Ducha, dla istnienia Kościoła. Ten ostatni, jeśli miał być nowym Ludem Bożym, to musiał zgromadzić też nowe Stworzenie zapoczątkowane w Chrystusie. Stąd też Ojcowie Kościoła posługiwali się paralelą, wskazując na Kościół, jako nową Ewę. Podobnie jak podczas snu Adama z jego boku zrodziła się Ewa, tak podczas śmierci Chrystusa na Krzyżu, z Jego przebitego boku zrodził się Kościół. Woda i krew symbolizują sakrament Chrztu i Eucharystii będące źródłem życia chrześcijańskiego. Spoglądając wstecz, ku obietnicom starotestamentalnym można dostrzec, że wszystkie i w całej pełni, spełniły się w oczekiwanym Mesjaszu. Jednocześnie Chrystus będący w Kościele napełnia Go wszystkimi dobrami, które sam posiada. Kościół posiada zatem to wszystko i w całej pełni, co posiada Jego założyciel, co do dóbr w wymiarze osobowym, misji, celu i środków zbawczych. Inaczej mówiąc nie ma nic w Kościele, co nie byłoby najpierw Chrystusowe. Cóż zatem przejął Kościół od swego Założyciela. W pierwszym rzędzie przejął Słowo — Słowo Wcielone, którym jest sam Jezus Chrystus. To On jest żywym Słowem Boga do ludzi. To On nadal przemawia i poucza ludzi będących w Kościele, a Ten użycza Mu swoich ust (św. Ambroży), by Jego nauka była słyszana także w całym świecie i przemieniała go. Niezbywalne zadanie zgromadzenia wiernych w Chrystusie, to przygotowanie ziemi ludzkich serc i całych społeczeństw pod zasiew Słowa tak, by mogło wzrastać i wydawać obfite plony. Jezus posyłając uczniów na misję głoszenia Słowa o Królestwie wyposażył ich w moc, której nie mogły się przeciwstawić nawet złe duchy (por. Mk 6,7-13). Duch Święty jest mocą, która nieustannie oczyszcza, odmładza i uzdalnia do powierzonej misji Kościół Chrystusa. Bóg objawiając swoją wolę — uzewnętrzniając ją w Jezusie Chrystusie, czyni ją Słowem skierowanym do ludzi, słowem skutecznym, słowem wprowadzającym ład, słowem rozpoczynającym dialog z człowiekiem. Lud Boży otrzymuje ład poprzez zaangażowanie człowieka, ład religijny i etyczny, wytyczony przykazaniami — "Słowami". Słowo-wola Boga rozpoczyna także historię miłości między Bogiem, a stworzeniem, gdyż w ten sposób na podobieństwo dialogu Ojca z dzieckiem, człowiek jak i cały lud Boży realizuje swe istnienie. Kościół żyjąc Słowem-wolą Boga, staje się zdolny do niesienia Go całemu światu. Moc Ducha, Słowo-wola Boga oraz nowe życie ujawniły się w spotkaniach Chrystusa z ludźmi. Kiedy Jezus spotykał się z chorym, cierpiącym, zagubionym grzesznikiem, wówczas dość często dokonywał uzdrowień, cudów. Przyglądając się bliżej tym spotkaniom, zauważmy, że były one niezwykłe. Jezus nie manipulował, nie sterował swoim rozmówcą, lecz był tak obecny, jak obecny jest sam Bóg, a więc sama Jego obecność otwierała umysł i serce nie naruszając wolności interlokutora. Więcej, to sama obecność wyzwalała wewnętrznie grzesznika, który pragnął przylgnąć do Chrystusa i pójść za Nim. Spotkanie Jezusa z człowiekiem w wolności i miłości osiągało taki stopień natężenia, że sprawiało życie. Jezus mówił słowo — chcę, bądź oczyszczony, lub idź syn twój żyje —i słowo to okazywało swą moc, spotkanie z Chrystusem stawało się wydarzeniem zbawczym. Dziś Jezus nadal działa poprzez to spotkanie osobowe za pośrednictwem Kościoła. Kościół, jeśli chce zachować swą tożsamość i wiernie wypełniać zleconą Mu misję Założyciela, nie naruszając niczyjej wolności, musi potwierdzać dobro istnienia każdego stworzenia, słowem głoszonym stwarzać do życia w Bogu, rozdawać i pielęgnować życie łaską. Współcześnie mówi się wiele o chrystologii, a także eklezjologii, wolności. Nie jest to tylko kwestią pewnych modnych poglądów. Jezus Chrystus istniał w ten sposób, że w Nim samym, na gruncie Wcielenia nie było żadnej opozycji. Człowieczeństwo więc nie było przeciwstawne Bóstwu, wola ludzka nie była w Nim zdominowana przez wolę Boga, miłość między Bogiem i człowiekiem nie była nakazem chwili, czy sytuacji. Jezus Chrystus był doskonałą jednością w miłości, a istniał w dobru dla innych. Nadto istnienie Jezusa posiadało tę szczególną wartość, że nie było skierowane przeciwko komukolwiek i w rzeczywistości nie było i nie jest zgorszeniem dla kogokolwiek. Oczywiście wielu współczesnych Jezusowi, jak i wielu dzisiaj nie tak odczytało dobro istnienia Chrystusa. Obciążeni skutkami grzechu pierworodnego, wrażliwi z powodu egoizmu — na podszepty złego, dostrzegają dobro swego istnienia w braku wolności, to znaczy w rywalizacji, walce, przeciwnościach. Otóż Kościół założony przez Syna Człowieczego wszedł w Jego istnienie. Został obdarowany wolnością i to wolnością Boga samego na płaszczyźnie Jego istnienia. Oznacza to, że w swej istocie już tak istnieje, a w społeczności wiernych musi stale dążyć do takiego istnienia, by nie być przeciw komukolwiek, a jeżeli podejmować walkę to z całą pewnością nie z człowiekiem ale z szatanem. Postawa Kościoła — postawa wolności nie jest jakimś współczesnym konformizmem i potrzebą niezależności w działaniu lecz warunkiem sine qua non (bez którego nie) zachowania swej tożsamości. Jeżeli więc ma On prowadzić do wyzwolenia człowieka ze zła, grzechu, a także całych społeczeństw, jeżeli ma być Kościołem Chrystusowym sprawującym zbawienie to nie może tego osiągnąć inaczej, jak podejmując dar wolności od swego Zbawiciela. Zgodnie z zasadą mówiącą, że dać można tylko to, co się samemu posiada, Kościół musi trwać w wolności Jezusa Chrystusa, by tak jak On móc dawać ją innym. Postawa ta wiąże się z jakością posługi na rzecz drugiego człowieka, chodzi tutaj o posługę, którą możemy określić posługą miłości. Charakteryzuje się ona tym, że wnosząc dobro w życie drugiego w niczym nie narusza ani nie ogranicza dobra jego istnienia. Po wtóre taka jakość posługi wyzwala dążenia samooczyszczające, wyzwalające z ograniczoności i zła, wprowadzające dobro w miejsce pustki, potwierdzające tożsamość i istnienie, jako osoby w Chrystusie. Wreszcie posługa dobra i miłości, którą obdarowujemy pozwala odnaleźć dobra własne, odkryć miłość, nie w egoistycznym "Ja" ale w relacji z drugą osobą, a więc z Bogiem w Chrystusie, ale i z drugim człowiekiem w Chrystusie. Trzeba zatem zwrócić uwagę na to, że dobro, miłość, realizacja istnienia osobowego, poszukiwanie tożsamości domaga się wręcz istnienia Kościoła, jako wspólnoty, ale wspólnoty osób. Realizowana taka jakość wspólnoty wyklucza oczywiście wszelkie partykularyzmy, interesowność, kompromis ze światem, ugodowość ze złem, materializm ideologizujący, czy politykierstwo. Prawdziwa wspólnotowość stawia na właściwym miejscu "dobro Boga", a więc Jego wolę i zbawczy plan w stosunku do człowieka, oraz dobro człowieka, to znaczy odsłania przed nim drogi zbawienia i pomaga mu je owocnie przebyć. Dlatego też Pismo Święte mówi, że Kościół jest rolą uprawną i budowlą Bożą (1Kor 3,9-16), Świątynią zbudowaną z "żywych kamieni" (1P 2,5), to znaczy wierzących, w których przebywa Duch Święty (1Kor 6,19). Fundamentem, a zarazem kamieniem węgielnym wszelkiego budowania (Ef 2,21-22) jest Chrystus "w którym cała budowla jest zespalana i rośnie". Chrystus kocha swój Kościół, uświęca Go, otacza nieustanną opieką, dając Mu udział w swoim własnym życiu. Jedność tej budowli wyraża obraz winnego krzewu, którym jest sam Jezus, a wszyscy wierni latoroślami i posiadają życie dzięki więzi z Nim. Jedność ta jest wewnętrzną i ograniczoną, dzięki której Kościół staje się ciałem Chrystusa, zmierzając do swego zmartwychwstania. Głoszone przez Chrystusa orędzie o Królestwie Bożym, stawia nas a przede wszystkim Kościół przed problemem jedności. W świecie cierpiącym z powodu przemocy, sprzecznych interesów, gwałtów, braku prawdy, z powodu niezrozumienia sensu i wartości świata i człowieka, wśród licznych niewłaściwych postaw, rażąco ujawnia się brak jedności. Nie jest ona jakimś towarem, który można nabyć, za tę lub inną cenę — nawet osobistych wyrzeczeń. Pismo Święte mówi, że źródłem jedności jest sam Bóg. Autorzy natchnieni, kiedy mówią o Bogu w trzech osobach i jego działaniu, wszędzie dostrzegają i odsłaniają jedność, jedność wszędzie jedność. "Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest, Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich" krzyczy św. Paweł walcząc z rozdarciami (Ef 4,5n). Dalej "Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem, a ludźmi człowiek, Jezus Chrystus" (1Tym 2,5). Jeżeli wszędzie jedność to skąd w takim razie biorą się wszystkie rozdarcia. Odpowiedź jest prosta — to grzech pierworodny je uprowadził i zapoczątkował to straszne misterium iniquitatis — nieprawości, Bóg, który nie mógł pozostać obojętny na panoszące się zło — jako Stwórca, wyszedł na przeciw człowiekowi. Odpowiedź Boga jest jednoznaczna, choć składająca się z wielu inicjatyw w historii zbawienia. Pełną odpowiedzią Boga i zarazem ostateczną jest Pośrednik Zbawienia — Jezus Chrystus i Jego Kościół. Można i trzeba wyartykułować to bardzo wyraźnie, że Kościół jest jeden. Jest to jeden z atrybutów naszej wiary, wyznawanej co niedziela: "wierzę w jeden ... Kościół (credo)". Jeżeli istnieją ciągle jeszcze podziały w samym Kościele, znak to, że proces zbawczy jeszcze trwa, ale znak to również, że misterium nieprawości jest nadal żywe, a szatan nie daje za wygraną. Postawmy zatem pytanie, jaką treść zawiera w sobie odpowiedź Boga sprawiającego jedność, co składa się na tę jedność, negującą działanie zła? Przez akt Stwórczy Bóg był i jest nadal Panem całego stworzenia. To stawia człowieka wobec konieczności decyzji, być z Bogiem, czy też przeciw Niemu. Jeżeli przeciw Niemu, to znaczy zgodzić się na rozproszenie, samotność, zniewolenie złem i śmierć. Jeżeli zaś być z Bogiem oznacza to wybrać życie, wolność, miłość i jedność. Właśnie po to przyszedł Jezus, aby wśród ludzi była ta jedność, jaka jest w samym Bogu. Mówi Jezus wstawiając się za Kościołem do Ojca "aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty Ojcze we mnie, a Ja w Tobie, aby i Oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie" (J 17,21-22). Przyszedł więc Jezus Chrystus "aby rozproszone Dzieci Boże zgromadzić w jedno" (J 11,52). Funkcją Kościoła, którą powierzył Mu Chrystus jest zbieranie, zgromadzenie, jednoczenie, aby Bóg był Panem wszystkich, aby władztwo Boga było poznane i zaprowadzone nad całym światem, aby był On rozpoznawalny jako Ojciec. Dalszą treścią odpowiedzi Boga jest doprowadzenie ludzi do wiary w prawdziwego Boga w Chrystusie. Skoro Bóg prawdziwy jest jeden, to także i prawdziwa wiara może być tylko jedna. Inauguracja bytowania ludzi na ziemi w Raju dokonała się w jedności z Bogiem i przez Boga. Historia zbawienia w której realizuje się plan Boga, a której ostatnim i najdoskonalszym etapem jest czas Kościoła. oraz Jego posługa, prowadzi już tutaj do afirmacji przez ludzi monoteizmu, to znaczy do uznania do potrzeby wiary w Jednego, prawdziwego Boga dla wszystkich. Kiedy zaś objawi się ostatecznie pełne Królestwo Boga, podstawą Jego istnienia i życia będzie doskonały monoteizm. Kościół jest drogą, której nie da się ominąć, w dążeniu do jednej wiary w Boga, a po zmartwychwstaniu do uczestniczenia w szczęściu jedności wszystkich zbawionych wraz ze swoim Panem. Podstawą wewnętrznej konstytucji Kościoła jest władza Chrystusa nie zaś wola człowieka. Władza Zbawiciela opiera się na trzech porządkach: na świętości, na poznaniu Boga i posiadanej mocy. W Nim te trzy porządki zbiegają się w jedno w sposób doskonały. Jednakże w wymiarze ziemskim Kościoła nie zawsze tak bywa. Nadto i przymioty Kościoła — w życiu wspólnotowym nie zbiegają się doskonale w jedno. Stąd też wynikają rozdarcia i podziały. Ewangelia uczy nas, że w wymiarze zewnętrznym Jezus także doznawał sprzeciwu, a władza Jego była kwestionowana, pytali bowiem faryzeusze, jakim prawem uzdrawia i kto dał Mu tę władzę (Łk 20,2). A jednak uczył, jak ten który ma władzę (Mt 7,29), gdyż należała ona do Niego w porządku duchowym w dziedzinie sumienia i wolności ludzkiej (J 16,37) w sposób niekwestionowalny. Kościół wprowadzony w misję Chrystusa ma posługiwać całemu światu. Powołanie swoje realizuje w stosunku do świata przez rekapitulację, czyli zgromadzenie dobra, wynikającego z dzieła stworzenia i całej historii ludzkiej. Działa więc w tym samym kierunku co Chrystus na rzecz pełnej integracji stworzenia, ujawniając demoniczny charakter błędów i sporów świata oraz wynikającą z pychy wolę autonomii, to znaczy tendencję do istnienia bez Boga. Wydaje się, że trzeba jeszcze odpowiedzieć na pytanie, gdzie można spotkać ten Kościół, o którym jest mowa. Otóż, przyjęte przez siebie człowieczeństwo Jezus uczynił Świątynią, miejscem spotkania Boga z człowiekiem. Kościół w istocie swej nie jest jakąś dziwną instytucją o charakterze religijnym, ale posiada wymiar osobowy i jest relacją osób, która w warunkach ziemskich musi posiadać strukturę i pewne ramy instytucjonalne. Tylko w ten sposób bowiem Kościół może wskazywać na prawdziwą naturę osoby i rzeczy i zwrócić im ich autentyczność. Należy pamiętać o słowach Chrystusa: "Królestwo Boże jest w was" (J 17,21). Ostatecznie jedność Kościoła realizuje się przez wspólnotę życia nadprzyrodzonego i miłość wyrastającą z wiary. Celem zaś jest eschatologiczne spełnienie się — zwycięstwo, którego zaczyn odnajdujemy w Eucharystii. Pozostałe rozdziały: I. Drogi wiodące do obecności Kościoła III. Kościół w rozwoju historycznym. IV. Kościół w nauczaniu Vaticanum II Pełna wersja tego tekstu ukazała się w: Warszawskie Studia Teologiczne VIII/95, ss. 173-217. Artykuł jest fragmentem publikacji "Wydawnictwa m" - Trwać w sercu Kościoła Spis treści - Trwać w sercu Kościoła Wszystkie artykuły pochodzące z "Wydawnictwa m" zamieszczone na stronach Opoki: Copyright © by Wydawnictwo m
Katechizm Kościoła katolickiego trzy punkty poświęca zagadnieniu zatytułowanemu „Czystość i homoseksualizm”. W punkcie 2357 czytamy: „Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci.
Uwaga redakcji: Ilekroć w tekście użyto słowa „diakon”, mowa jest nie tylko o tych, którzy formalnie posiadają taki tytuł w lokalnym kościele, ale o wszystkich, którzy wypełniają biblijne obowiązki diakonów. W Polsce może to być np. członek Rady Zboru, który nie spełnia wymagań stawianych starszym zboru. W jednej z moich pierwszych służb jako pastor, dwóch diakonów robiło coś dziwnego: oni w zasadzie prowadzili zgromadzenie. Poza tymi dwoma mężczyznami, kościół miał typowy baptystyczny porządek z połowy XX wieku: ośmiu diakonów służących w zarządzie oraz cały zbór biorący udział w praktycznie każdym głosowaniu dotyczącym spraw kościoła podczas spotkań członkowskich. Diakoni ogólnie skupiali się na kwestiach finansowych i zdarzających się czasami sprzeczkach. Starsi o innej nazwie? Natomiast zarówno charakter, jak i praktyka służby tych dwóch mężczyzn była zadaniem starszych. Po prostu brakowało im tego tytułu. Pilnowali i paśli owieczki w kościele (Hbr 13:17; Dz 20:28; 1P 1:2), nauczali zdrowej doktryny (Tt 1:9), prowadzili duchowy nadzór (1P 5:2), i dawali przykład wiernego chrześcijańskiego życia (1P 5:3). Bardzo wątpię, żeby którykolwiek z nich uznawał siebie za starszego. Ale to jest zadaniem kościoła, który powinien był to rozpoznać. Zamiast tego, kościół pomylił biblijne funkcje, które są istotne dla zdrowia kościoła i oczekiwał od diakonów, aby postępowali tak, jak starsi – bez wymaganych kwalifikacji, darów i autorytetu. Czy problem mógł być rozwiązany przez samą zmianę tytułu wszystkich diakonów na starszych? Zdecydowanie nie! Podczas gdy dwóch mężczyzn już pełniło ten urząd, pozostali wykonywali pracę diakonów – sług kościoła – na których od czasu do czasu nakładano odpowiedzialności starszych. W jaki sposób kościół w „modelu diakonów”, lub innym podobnym, może rozpoznać mężczyzn spełniających kwalifikacje starszych? Po pierwsze, ty jako pastor, musiałbyś zwrócić uwagę na trudności związane z wprowadzeniem biblijnego modelu kościoła. Trudności w przejściu na model starszych Zgromadzenie prawdopodobnie nie rozumie biblijnego nauczania na temat starszych. Idąc w kierunku rozpoznania starszych, prosisz zgromadzenie o zrozumienie biblijnej praktyki. To wymaga cierpliwej ekspozycji Pisma – zaangażowania zgromadzenia, małych grup i poszczególnych osób – w interpretację i zastosowanie Bożego Słowa. Wiele zastrzeżeń odnośnie zmian w ustroju kościoła traci na znaczeniu, gdy chrześcijanie myślą biblijnie. Wiele zgromadzeń posiada długą historię nadętego, ociężałego kongregacjonalizmu. Zamiast zdrowego i silnego kongregacjonalizmu, kościół, o którym wspominałem na początku tego artykułu, praktykował kongregacjonalne mikro-zarządzanie. Nic nie było robione bez uprzednich pracochłonnych spotkań członkowskich kościoła, które często kończyły się zranieniem i naruszonym ego. Zmiana takiego stanu rzeczy wymaga cierpliwego nauczania, wyjaśniania Nowego Testamentu i historycznych spojrzeń na kongregacjonalizm. Być może powinieneś nauczyć kościół jego własnego wyznania wiary (o ile jest ono dobre), tłumacząc, co mówi o urzędzie starszych/diakonów, pokazując równocześnie, jak kongregacjonalizm rozwinął się w tej szczególnej sprawie. Takie studium przygotuje grunt dla przedstawienia biblijnego i sprawne funkcjonującego ustroju kościoła. Przechodząc od modelu diakonów do modelu starszych, diakoni niewybrani na starszych mogą stać się zazdrośni. Taka zazdrość może spowodować ogromne podziały, często pogrzebując jakąkolwiek nadzieję na zmianę struktury przywództwa w kościele. Jak można to zakomunikować? Przez przyjęcie dalekosiężnego spojrzenia na przywództwo starszych i diakonów. Skup się na biblijnych kwalifikacjach dla obecnych diakonów (1Tm 3:8-13), podnosząc tym samym poprzeczkę. To uszczupli liczbę kandydatów na diakonów. Zabiegaj również o to, żeby pokazać biblijne rozróżnienie obowiązków obu stanowisk. Przedstaw wymagania dla diakonów i dla starszych po to, aby kościół spodziewał się od nich biblijnego postępowania. Niektórzy dalej mogą żywić w sobie zazdrość, ale kościół prawdopodobnie będzie w tym mądry. Być może żaden z obecnych diakonów nie spełnia kwalifikacji, żeby służyć jako starszy. Sama zamiana jednego tytułu na drugi, z dodaniem większej ilości obowiązków, nie pomoże. Mężczyźni muszą wzrastać z perspektywą na to, żeby służyć jako starsi. Rozpocznij od rozpoznania mężczyzn, którzy są nienaganni (Tt 1:6). Pomóż im rozwinąć większą spójność w ich chodzeniu z Chrystusem. Odżywiaj ich Słowem Bożym i zdrową nauką. Czy wykazują oni miłość do Słowa? Czy potrafią wytłumaczyć zdrową doktrynę? Po okresie regularnych rozmów i dyskusji na temat Pisma, daj im okazję do głoszenia. Krytykuj, zachęcaj i oceniaj ich. Czy są gotowi się uczyć i są gorliwi w tym, aby pomóc ciału zrozumieć Boże Słowo? Zabierz ich na spotkania duszpasterskie. Czy czerpią radość z pasienia trzody? Rozpoznaj, że niektórzy słusznie powinni być diakonami. Ale kilku z nich może okazywać cechy wymagane u starszych. Nie przestawaj inwestować w tych mężczyzn. Daj im odpowiedzialności do nadzorowania kościoła, tak aby zgromadzenie zobaczyło wartość posiadania nieetatowych starszych. Przewodzenie w procesach zmian Poza wymienionymi trudnościami, pozostaje trudność samej zmiany. Jak pastor może przewodzić w procesach zmian z modelu diakonów do modelu starszych jako duchowych przywódców kościoła? Prędkość zabija Naklejka na samochodzie informuje: „Prędkość zabija”. Tak też jest w przypadku braku cierpliwości w procesie zamiany modelu diakonów na model starszych. Próba dokonania tego bez właściwego przygotowania prawdopodobnie spowoduje chaos, a może nawet nagłą utratę funkcji pastorskiej! Ile czasu potrzeba do takiej zmiany? To będzie zależało od wielu czynników, ale uważam, że do zmiany struktury przywództwa w kościele potrzeba od osiemnastu miesięcy do trzech lat. Dlaczego tak długo? Ponieważ większość kościołów nie posiada biblijnej przejrzystości. Żyli ze swoimi strukturami, bez ich weryfikacji w świetle Pisma, a ty, pastorze, wytykasz im to i wzywasz do zmiany swoich długo zajmowanych stanowisk. Jeśli więc chcesz to zmienić, musisz cierpliwie nauczać biblijnego porządku, wykładając to na różne sposoby: z kazalnicy, przez studium biblijne, grupy domowe, spotkania dla mężczyzn, spotkania sam na sam, itd. To przysłuży się kościołowi lepiej niż przeprowadzenie skróconego kursu o kościelnym ustroju. Ważniejsze od samej zmiany ustroju jest nauczenie kościoła biblijnego myślenia. Im lepiej pastor nauczy zgromadzenie właściwej interpretacji Pisma, tym lepiej kościół będzie w stanie zrozumieć biblijne przywództwo w kościele. To sprawi pragnienie własnej przemiany, które doprowadzi do zmiany w sposób znacznie łagodniejszy. Wyznacz cel Wyznacz cel. Zapewnij wspólnocie przestrzeń do pracy nad biblijnym zrozumieniem kościelnego ustroju. Być może tobie, pastorze, kilka lat zajęło poukładanie tematów związanych z porządkiem kościoła. Kościół prawdopodobnie będzie potrzebował takiej samej ilości czasu, jeśli nie więcej. Niewielu dobrze reaguje na nowe koncepcje. Podsumowanie Wyznacz cele, ale bądź cierpliwy. Nauczaj, głoś i módl się aż kościół zacznie czerpać radość z ewangelii. Gdy zgromadzenie zrozumie naturę i misję kościoła, wskaż na strukturę jaką kościół powinien posiadać. Mając nadzieję, że swoim czasie, kościół zacznie odpowiadać na Słowo. Wtedy przedstaw im plan podania nominacji, mężczyzn posiadających kwalifikacje do pełnienia służby starszych. Postępując zgodnie z procedurą opisaną w kościelnych dokumentach, odśwież ustrój, tak aby odzwierciedlał przywództwo starszych w zgromadzeniu. Przez cały proces przemiany staraj się iść do przodu pokornie i cierpliwie, szukając chwały Chrystusa i dobra dla swojego kościoła. Tłumaczenie: Wierni Słowu Korekta: Ewangelia w Centrum https://lnkd.in/dYqJUi_U Pan Jezus powiedział o Duchu Świętym: „Lecz otrzymacie moc, gdy Duch Święty zstąpi na was i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i… Jestem bowiem o was zazdrosny Boską zazdrością (2 Kor 11,2). Zazdrość, pożądanie, chęć posiadania tego, czego dostać nie możemy – to uczucia towarzyszące ludziom od zawsze. Czy jednak istnieje „dobra” zazdrość skłaniająca do zdrowej rywalizacji, a nie postawy rozgoryczenia z powodu tego, że komuś innemu lepiej się powodzi? W jaki sposób zazdrość małżeńska może służyć umocnieniu wzajemnej więzi i stać się wyrazem troski? Czy dobrze przeżywana zazdrość rozwija, a nie niszczy człowieka? A może – jak uważa współczesna medycyna – wpływa negatywnie na nasze zdrowie fizyczne, a przez to skraca nasze życie? Danuta Piekarz w znakomity sposób interpretuje i opisuje zachowania znanych postaci z Biblii. Odnosi ich zachowania do teraźniejszości oraz bliskich nam postaw, patrząc nie tylko z perspektywy wiary, ale także współczesnej psychologii. Tłumaczy ponadto co to znaczy, że Bóg jest Bogiem zazdrosnym. Zazdrość mówi nam o nas dużo więcej, niż mogłoby się to wydawać; ta wada może odsłonić nam wiele prawdy, której nigdy w sobie nie odkryliśmy. Warto więc przyjrzeć się zazdrości, która, jak zobaczymy, niejedno ma imię. Danuta Piekarz – biblistka i italianistka, wykładowca w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów. W latach 2008−2013 była konsultorką Papieskiej Rady ds. Świeckich. Opublikowała kilkanaście książek i artykułów o tematyce biblijnej i językoznawczej.
Zawsze coś będzie przeszkodą w chodzeniu do kościoła. Być może pracujesz lub uprawiasz sport w niedzielę, być może według ciebie kościół nie jest potrzebny albo po prostu wolisz się zrelaksować po stresującym tygodniu. Bez względu na te przeszkody, będziesz błogosławiony, jeśli zdecydujesz się posłuchać przykazania Boga i oddać Mu cześć w kościele. Oto sześć
15:14, | Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego opublikował najnowsze dane dotyczące religijności Polaków. Wierni z diecezji pelplińskiej znajdują się na 4. pozycji pod względem uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej. Z badania wynika, że najwięcej uczniów - 99 proc. uczęszcza tutaj na lekcje religii w szkołach. Jak co roku Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego dzieli się danymi dotyczącymi religijności Polaków. Opublikowane dziś zestawienie dotyczy 2018 r. Podano liczbę księży w diecezjach, liczbę wspólnot zakonnych, ilość udzielonych sakramentów chrztu, bierzmowania czy małżeństwa. Zawarto także dane, ile osób bierze udział w niedzielnej mszy świętej i przystępuje do komunii. W Polsce wskaźnik dominicantes w 2018 r. (uczestników niedzielnej mszy św.) wyniósł 38,2%, zaś communicantes (przystępujących do komunii) - 17,3% . Najwyższy poziom wskaźnika dominicantes odnotowano tradycyjnie w diecezji tarnowskiej (71,3%), rzeszowskiej (64,3%) oraz przemyskiej (60,4%). Diecezja pelplińska znalazła się na czwartym miejscu w Polsce - 48,9%. To nieznaczny wzrost w stosunku do 2017 r. W roku szkolnym 2018/2019 na lekcje religii w placówkach edukacyjnych uczęszczało 88% uczniów w Polsce. Najwyższy odsetek uczniów uczęszczających na lekcje religii odnotowano w diecezji pelplińskiej, rzeszowskiej i przemyskiej – na poziomie 99%. Diecezja pelpińska: dominicantes - 48,9 proc. (rok wcześniej było 48,5 proc.) communicantes - 22,2 proc. (rok wcześniej było 22,1 proc.) Diecezja gdańska: dominicantes - 37,2 proc. (rok wcześniej było 37,3 proc.) communicantes - 18,3 proc. (rok wcześniej było 17,8 proc.) Liczba chrztów diecezja pelplińska: 2018 - 11 236 2017 - 11 792 diecezja gdańska: 2018 - 11 934 2017 - 11 794 Liczba udzielonych sakramentów I komunii: diecezja pelplińska: 2018 - 12 828 2017 - 13 866 diecezja gdańska: 2018 - 13 773 2017 - 13 395 Sakrament bierzmowania: diecezja pelplińska: 2018 - 11 236 2017 - 6 538 diecezja gdańska: 2018 - 8 728 2017 - 7 780 Sakrament małżeństwa: diecezja pelplińska: 2018 - 4 029 2017 - 4037 diecezja gdańska: 2018 - 3 541 2017 - 3434 Wyniki badania znajdują się na stronie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Samotne spacery mogą być przerażającym i samotnym doświadczeniem. W dzisiejszym zabieganym świecie łatwo jest czuć się odizolowanym, nawet w otoczeniu ludzi. Jako chrześcijanie wiemy, że nigdy nie jesteśmy naprawdę sami, ponieważ Bóg jest zawsze z nami. Ale co konkretnie Biblia mówi o samodzielnym kroczeniu przez życie? W odniesieniu do zboru (parafii) np. w zdaniu: „A gdy tam przybyli i zgromadzili zbór, opowiedzieli, jak wielkich rzeczy dokonał Bóg z nimi i jak poganom drzwi wiary otworzył.” (Dz.Ap. 14:27) Tu chodzi o Zbór chrześcijański w Antiochii. W odniesieniu do całego Kościoła Bożego, zwanego też Ciałem Chrystusowym. A może tu: >> mąż nie idzie do kościoła, bo mu się nie chce - a ja razem z nim zostaję w domu Co Biblia mówi o chodzeniu do kościoła co niedziele. Zyjesz Tylko Raz. 15-05-2020 • 14 mins. Co Biblia mówi o chodzeniu do kościoła co niedziele 2011-05-24 11:05. Słów niemało o tym, co o pieniądzach i pożyczaniu mówi Biblia, teologowie i filozofowie – wybór subiektywny. Dziś o pieniądzu, bankach i bankierach mówią prawie
Dowiedz się, co Biblia mówi o niechodzeniu do kościoła i jego wpływie na twoje życie duchowe. Uzyskaj wgląd w znaczenie społeczności i rolę kościoła we wzmacnianiu relacji z Bogiem.
Co Biblia mówi o seksie Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo. Lisa Miller Przeczytaj więcej moich tekstów. Bóg. kościół. Pismo Święte. religia. seks.

Jestem katolikiem. Nie tak dawno oglądnęłam Illuminat. Moim zdaniem jeżeli jest się katolikiem nie trzeba chodzić do kościoła, bo dla mnie kościół zdziera kasę, na różne ofiary, świeczki i gazetki. Moja mama karze mi chodzić, bo jeżeli nie pójdę to muszę iść do spowiedzi i mam ciężki grzech. Dla mnie to nie prawda.

Biblia mówi: „I rzekł Pan do Noego: Wejdź do arki ty i cały dom twój, bo widziałem, że jesteś sprawiedliwy przede mną w tym pokoleniu. Ze wszystkich zwierząt czystych weź z sobą po siedem, samca i samicę, a ze zwierząt nieczystych po parze, samca i samicę.” 1 Moj 7,1-2 (BW) Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał” (1 Kor 15,12-13). Zmartwychwstanie jest świadectwem wierności Ojca wobec Syna, jest pełną miłości odpowiedzią Boga na śmierć. Bóg ocala nie tylko jakąś duchową (boską) część człowieka - Jezusa, ale przeprowadza przez śmierć całe Jego człowieczeństwo.

Przekazywano dzieciom wiedzę o własnym narodzie, w tym historię postępowania Boga wobec Izraela: „Abyś opowiadał dzieciom twoim i wnukom, co zdziałałem w Egipcie. A znaki moje czyniłem między nimi, aby wiedzieli, że Ja jestem Pan” (Wj 10, 2). W wychowaniu potomstwa dużą rolę odgrywało karcenie, a nawet kary cielesne, bo

Liturgia krok po kroku. ks. Wojciech Nowicki, Tomasz Grabowski OP. 0 opinie. Książka 39,90 PLN 29,93 PLN Ebook (epub & mobi) 38,99 PLN 29,24 PLN. Dodaj do koszyka. Kiedy Beata powiedziała swoim przyjaciołom, że chodzi na zajęcia jogi, uznali, że to grzech. Przyjaźń nie wytrzymała. 8 rodzajów aniołów i demonów w Biblii. Anioły i demony (i świat duchów w ogóle) są fascynujące. Ale czasami trudno jest oddzielić to, co mówi Biblia od tradycji i wiedzy, które wychwyciliśmy po drodze. Słyszymy wiele dziwnych rzeczy o aniołach, które nie pojawiają się nigdzie w Biblii. Na przykład, Biblia nie mówi, że H4TnOB.